niedziela, 5 kwietnia 2009

Niewolnicy kurtuazji

Od jak dawna noszę się z zamiarem wyrażenia publicznie swojej opinii określonej prowokacyjnie w temacie posta wiem tak naprawdę tylko ja sam.
Szkoda, bo, moim zdaniem, zagadnienie warte jest analizy nie tylko na łamach mojego, dość ograniczonego pod względem zasięgu, bloga a w publikacjach, które znacznie szerzej zajmują się procesami zmian kulturowych i społecznych.
Za cel swoich spostrzeżeń wziąłem niektóre z powszechnych zachowań kultywowanych od dziesiątków a może setek lat, niektóre z nich w większości kultur, które to wpajane każdemu z nas od szczenięcych lat jako pewnego rodzaju aksjomaty kulturowe jawią się nierzadko jako zbyteczne, uciążliwe lub wręcz nienaturalne i sztuczne. Na pierwszy ogień rzucam jeden z podstawowych gestów – podawanie ręki przy powitaniu. Jakże istotny gest pieczętujący nowo zawartą znajomość czy porozumienie w jakiejś wspólnej sprawie traci istotnie znaczenie w przypadku codziennych powtarzalnych spotkań.
Wyobraźmy sobie choćby sytuację, gdy siedzimy w większym gronie kolegów (przyjaciół) i w pewnym momencie wchodzi kolega (przyjaciel), który właśnie dołącza do spotkania. Mimo, że już swoim pojawieniem się zakłóca jakiś trwający porządek to przez głęboko zakorzenione poczucie obowiązku podaje po kolei każdemu z uczestników spotkania rękę na powitanie. Często nawet bez słów, bez dodatkowych gestów mimicznych, co dodatkowo czyni całą sytuację sztuczną . Czyni tak tylko i wyłącznie dlatego, że czuje wewnętrzny przymus (kulturowy balast) wypełniany po to, by nie narazić się na zarzut niestosownego zachowania.
Takie spektakle są dla mnie ekstremalnie żenujące a wobec tych, którzy zmuszają się do nieracjonalnych a wręcz śmiesznych zachowań dlatego, że nie widzą rozsądnej alternatywy pozostaje mi tylko współczucie.
Socjolodzy czy antropolodzy doskonale wiedzą, że nie społeczeństwo a jednostka jest zwykle prekursorem nowych trendów. Wystarczy odrobina naturalności i szczypta odwagi, by w miejsce niepotrzebych mutantów kulturowych wprowadzić nowe, bardziej logiczne i rozsądniejsze.
Takich przykładów jest oczywiście dużo więcej.
Kolejnym z nich jest o wiele bardziej kontrowersyjny zwyczaj całowania kobiet w rękę. Bardziej kontrowersyjny, choćby niż pierwszy z przykładów, bo poddany analizie znacznie wcześniej i przez znacznie szerszą grupę przeciwników. W tym przypadku ewolucyjność zachowań tak mocno zmetamorfizowała ten gest w stosunku do płci pięknej, że w swojej pierwotnej formie zauważa się go niezwykle rzadko, a wręcz marginalnie. Śmiało tu można powiedzieć, że we współczesnych kulturowo kręgach zwyczaj ten coraz częściej traktowany jest jako przejaw „śmiesznego archaizmu”. Nie umniejsza to rzecz jasna roli kobiet w społeczeństwie a wręcz przeciwnie, jest w pewnym sensie tryumfem emancypacji kobiet.
Kolejnym przykładem zajmę się już niebawem…